środa, 3 lipca 2013

rozdział 1

Rozdział 1

-sory bardzo ale...
-co to jest 1D?!-powiedziała Oliv patrząc jak Loczek się na nią niezręcznie gapi...
-i jeszcze jedno co się tak gapicie jak nie wiadomo co!-krzyknęła Joy na co chłopcy szybko odwrócili wzrok...
-uch...jak to przecież każdy zna one direction?!-powiedział już zagubiony Loczek
-no chyba jednak nie... a teraz sory ale my się śpieszymy...
-Joy ale my się nie śpieszymy donikąd...-powiedziała cicho emily
-wiem ale mam już dość że wszyscy się na nas gapią!-po tych słowach dziewczyny wyszły z lotniska...
-Harry biegnij za nimi i daj im bilety na nasz koncert-krzyknął Liam
-dobra!...Zaczekajcie dziewczyny!- gdy wyszedł już nie zdążył bo napadły go fanki...
- ty głupku jak my się teraz z nimi zobaczymy
-nie wiem to nie moja wina że fanki mnie napadły...

*w hotelu*

-Joy nie byłaś dla nich zbyt surowa...
-nie byłam to oni powinni przeprosić, a tu nagle co my pierwsze przepraszaliśmy i jeszcze się dziwią że nie znamy jakiegoś zespołu, a co ich to wgl obchodzi czy my kogoś znamy czy nie?!
-Joy uspokój się, proszę...
-czemu mam się uspokoić ?! oni mnie wkurzyli...
-Joy...proszę idź sobie zapalić a my w spokoju znajdziemy jakiś tani dom dla nas...dobrze
-Dobrze tylko daj mi te papierosy...
-okej masz  tu te twoje wyjątkowe fajki na złość...
-dzięki...-Joy nie miała humoru na nic więc dziewczyny jej nie przeszkadzały i po około trzech godzinach znalazły piękny dom, w dzielnicy która była daleko centrum ale też były piękne widoki...
-Emily ty to masz głowę on jest piękny po zdjęciach i jeszcze ta cena, a na dodatek z wyposażeniem i... niespodzianką?
-tak ten dom sprzedaje kolega mojego taty więc powiedział że są tam specyficzni sąsiedzi...i wiecie co...będzie jacuzzi w piwnicy i podświetlany basen!
-nie wierze... kłamiesz?
-nie nie kłamie i tam coś mówił o studiu nagraniowym dla... Rose...
-co ale... ale skąd on mnie zna?1
- nie pamiętasz Boba?
-Acha to on... na prawdę on!
-tak i jutro mamy przeprowadzkę!
-woho!-krzyknęły i szczęśliwe poszły spać do swoich łóżek w hotelu...

*w tym samym czasie u chłopców*

-a może znajdziemy ich adresy w książce albo niewiem...
-Głupku nawet nie wiemy jak mają na nazwisko a imię to nic nie da...
-no wiem ale nie mamy żadnych pomysłów...no to do jutra o której się spotkamy co?
-Loczek! przecież mieszkamy naprzeciwko siebie i wystarczy że wyjdziesz i pójdziesz do któregoś z nas i będzie po sprawie ale jeśli nalegasz to może o ...16:00?
-okej no to do jutra chłopcy!-i wszyscy poszli do swoich domów i tym samym modląc się żeby jeszcze raz spotkali się z tymi dziewczynami...

*w dzień przeprowadzki 17:15*

-Rose ja jakby co to idę do tego parku okej?-powiedziała Demi
-dobra ale masz tu e twoje Haribo bo widzę że cię już rozsadza od braku słodkości...
-dzięki!-i pobiegła do parku by usiąść na jak najdalej oddalonej ławce przy wierzbie płaczącej, która się okazała jedyną wierzba w całym parku....

*w tym samym czasie u Irlandczyka*

nie udało się nic wymyślić podczas spotkania więc daliśmy sobie spokój, a ja zrozpaczony poszedłem do parku na ukochaną ławkę pod wierzbą, która zawsze była moim *azylem*, ale gdy doszedłem zauważyłem że tam ktoś siedzi, ale nie miałem ochoty się wracać więc usiadłem obok tej osoby. Po chwili zauważyłem że ta osoba je moje ulubione żelki czyli HARIBO więc niespodziewanie zacząłem się ślinić na co ona zaczęła się śmiać i w końcu odwróciła się w moją stronę...
-hej jeśli aż tak ci zależy to sobie trochę weź...-powiedziała uśmiechając się do mnie na co ja to odwzajemniłem i gdy już z nią zjadłem Haribo coś mi zaświtało...
-Hej zaczekaj... czy ty jesteś... Demi?-powiedziałem niepewnie, a ona uśmiechnęła się i odchodząc krzyknęła
-Tak ja jestem Demi, a ty jak po twarzy pamiętam jesteś jednym z tych chłopców których spotkaliśmy   trzy dni temu na lotnisku...- w tym samym czasie znikła z mojego pola widzenia, a ja wiedziałem że jednak o nas pamięta...
-chyba właśnie się zakochałem...-gdy tak rozmyślałem, nagle przypomniało mi się że jej nie dałem mojego numeru więc szybko pobiegłem tam gdzie ona poszła ale jej już nie było...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz