piątek, 16 sierpnia 2013

rozdział 6


Liam przyjechał w dość ekspresowym tempie. Jak się okazało Em była lekko potłuczona a krew była spowodowana raną na głowie. nie pojechaliśmy do szpitala bo każdy był w szoku. Demi bez przerwy chodziła w te i we w te.  Joy paliła... Oliv piła herbatę a  Rose ją pocieszała że jej nic nie będzie. chłopcy rozmawiali o Emily...
-stary co jej się stało? - spytał Li trochę przestraszony szeptem...
-nie wiem... to się stało wtedy kiedy nie było Demi... słyszałem że Emily jest tą najstarszą  z nich.... tylko tyle .... -powiedział wzruszając ramionami
-stary ona jest w fatalnym stanie ... pewnie przeżyje szok...-Liam  odszedł od Irlandczyka i skierował się w stronę Rose....
-Rose tak?
-yhymn...
-możemy pogadać.... w czt...-nie dokończył, bo Demi zaczęła krzyczeć przez cały dom...
-budzi się!-wszyscy wstali i podążyli w kierunku sofy.. Ros tylko przepraszającym wzrokiem popatrzyła na Payne...głodomór mówił racje...

Emily

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy... po chwili wszystko sobie przypomniałam... słona ciecz zaczęła mi spływać po twarzy... poczułam obecność kilku osób wokół mnie...ktoś mnie przytulił...otworzyłam szeroko oczy... to była  Dem....jak się okazało naprzeciwko mnie stały dziewczyny i dwóch chłopców ale za cholerę nie umiałam sobie przytomnieć skąd ich znam...syknęłam z powodu  bólu spowodowanego przez niemiłosiernie silną blondynkę....odskoczyła i zaczęła przepraszać...uśmiechnęłam się z trudem ale udało się... już chciałam coś powiedzieć ale Joy mnie wyprzedziła...
-no nareszcie księżniczka wyszła spod pierzyny snu... a tak wgl... od kiedy ty palisz?-to pytanie mnie zaskoczyło...skąd ona wiedziała że palę? Przecież robiłam to tylko gdy byłam zła... czyli rzadko...innych też to zaskoczyło
-c-co?- powiedziałam ledwo co... ona wyciągnęłam z kieszeni paczkę moich papierosów czekoladowych... uśmiechnęła się chytrze...
-powiem ci że ten posmak czekolady wspaniale pasuje do tytoniu-powiedziała gdy wyrwałam jej papierosy i sprawdzając ile ich tam zostało.. na szczęście straciła tylko jeden... czekoladowe fajki są strasznie drogie i nie ma ich w Londynie dlatego muszę wzywać bardzo przyjaznego dilera... który lubi mnie i puszcza ceny...tak tak ja Gebrielle Emily Roxer zadaje się z dilerem i prześladuje ją dawny chłopak... teraz się spytacie dlaczego Gabrielle pierwsze? to dosyć logiczne lub nie.... nikt oprócz rodziców nie znał  mojego imienia... ono zbyt bardzo mi o nich przypomina więc kazałam mówić na siebie Emily....hah szczera ja... przyznam że z trudem odkładam próbę samobójczą na inny dzień... a może inną godzinę? trudno zgadnąć..chciałabym więcej wam powiedzieć o mych upadkach ale ktoś nam przeszkadza...
-Emily!-gadała bez przerwy Oliv machając mi rękoma przed oczyma...
-hymn?
-pytałam czy wszystko okej?
powiedzmy że tak... oprócz...-dotknęłam mojej twarzy- rozciętej głowy przez którą łeb mi pęka i posiniaczonego całego ciała to nic.... ej stop... posiniaczonego? to znaczy że spadła na mnie półka z książkami tak?-mówiłam z przerażeniem w oczach...ona zdziwiona przytaknęła głową...
-o rzesz! Moje książki! tylko nie to!-szybko wstałam i pobiegłam do swojej sypialni ... to co ujrzałam mnie przeraziło....wszystko porozwalane...  było widać że była szarpanina... książki były wokół roztrzaskanej półki... po chwili ujrzałam to czego szukałam... pośpiesznie wzięłam z podłogi stare jak świat drewniane pudełko ozdobione wieloma wzorami i zamknięte  na kłódkę które strzegło para węży.... tamci stali w drzwiach
-co to jest?
-n-nic...-
-no okej... ale jak na razie to wynocha z tego pobojowiska- zaśmiała się Joy.. ja posłusznie wstałam ale najpierw wyjęłam z jednej z książek malutki kluczyk i jeszcze jeden trochę większy.... oni rozszerzyli oczy....
-kobieto co ty trzymasz w tych książkach?-powiedziała Oliv podnosząc jedna z podłogi...w tamtej akurat nic nie było to była najzwyklejsza książka.... zaśmiałam się i wyszłam z mojego pokoju i skierowałam się do tajemniczych drzwi naprzeciwko... reszta patrzyła się na loczka (tak nazywaliśmy ją bo często miała straszne kudły na głowie zamiast włosów... jak u pudla :P).... pośpiesznie otworzyłam drzwi i zaraz je zamknęłam je na klucz jakby ktoś chciałby się wprosić...podeszłam do  "szafy" i wyjęłam z niej łóżko... wiecie o co mi chodzi... więc pod materac wsunęłam pudełeczko i podeszłam do prawdziwej szafy :P a raczej drzwi które prowadziły do średniej garderoby z ciuchami których miałam nigdy nie ubierać... teraz pewnie macie zdziwienie na twarzach... to rzeczy które ubierała dawna ja czyli ta uśmiechnięta i roześmiana codziennie... teraz to się zdarza rzadko... w tej garderobie były też ukryte moje dokumenty i wiele papierów z wypisanym moim życiem i dużo, dużo więcej...pośpiesznie  stamtąd wyszłam i skierowałam się do półki z książkami... wyjęłam "cmentarz zwieżąt" ... moja ulubioną książkę... a raczej okładkę po niej i wsadziłam do środka kluczyk obok kilku innych... takich jak... do innej książki w której był zamek... kluczyki do auto które nigdy nie używałam bo było choć nowe to dla mnie o dużej wartości sentymentalnej...podeszłam do pewnej luki w ścianie i  nacisnęłam czarny przycisk który się zaświecił i tam gdzie stało moje studio do nagrań a raczej instrumenty teraz była ściana... ściana z telewizorem i playstation które tam położyłam... tak uwierzcie mi że żeby takie coś zrobić musiałam się strasznie namęczyć.. na szczęście miałam fundusze...  ogarnęłam się przed lustrem obok "szafy" i wyszłam zamykając drzwi na klucz... tamci nadal tam stali...
-ekhem na co się patrzycie?-przedarłam się przez tłum i ujrzałam że Oliv trzyma w rękach książkę a raczej komix "Spider-man" w której trzymałam żyletki i kilka plastrów....wszyscy gapili się na to z przerażeniem... wyrwałam komiks dziewczynie i schowałam go pod dywan...
-Em? Ty to używałaś?-powiedziała Rose..
-nie...-skłamałam...wszyscy odetchnęli z ulgą...
-o kurde... gdzie ty będziesz spać?-nagle oprzytomniała Joy
-o to się nie martw.... mam gdzie spać...-spojrzała na mnie pytająco  tak jak reszta...
-halooooo? a pokój gościnny? - powiedziałam machając jej rękoma przed oczyma i sie śmiejąc razem z chłopcami-lub w moim pokoju..-wyszeptałam wchodząc do salonu....
-a tak .... kim wy jesteście? - mówiłam gapiąc się na tamtą dwójkę...
-ja jestem Niall Horan i jestem tu z Demi.... a to jest Liam Payne....
-twój wybawca-krzyknęła Rose a tamten się zarumienił... uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek... zrobił się purpurowy jak burak.... zaczęłam się śmiać.... rozmawialiśmy jeszcze chwile i zdecydowaliśmy że pojedziemy do ich domu opić to że przeżyłam i że Demi ma chłopaka....

Liam

Gdy ta Emily mnie pocałowała byłem w niebie... na początku wydawała się dziwna gdy widziałem te żyletki... ale potem zachowywała się inaczej.... widziałem po jej uśmiechu że rzadko to robi... tak ja Li jestem jak jakiś psycholog haha zły przykład.... ucieszyłem się że pojedzie z nami się upić... ale chyba nie będzie pić... nie wygląda na taką... gdy będzie wolna porozmawiam z nią.... ciekawiło mnie co ona ma w tym pokoju naprzeciwko jej 'sypialni' .... powiem tak że miała ona dziwny ubiór... taki zwyczajny? jakby nie chciała się wyróżniać... nie  myślałem  o tym więcej gdyż pewna mi znana osóbka a raczej olbrzym zaczął coś do mnie nawijać....
-Li,Li,Li,Li,Li!-gadał bez przerwy Hazza tym samym rzucając we mnie popcornem
-odwal się....-gadałem bez sensu lecz po chwili oprzytomniałem gdy lokers otworzył ze zdumienia usta..-ach znaczy ... czego?-to prawda rzadko kiedy używam  takich zwrotów bo nie chciałem by ktoś mnie źle odebrał....
-uhuhuhuhu słyszeliście?! nasz Liamek nauczy się nowego słowa... odwal się!? - człapał bez przerwy i śmiał siś z resztą... ujrzałem że nie śmieje się tylko Emily... ona stała w kącie i coś nuciła... podszedłem do niej...
-możemy pogadać?-oprzytomniała i uśmiechnęła się.. wstała... miała na sobie zwykły sweterek i jeansy...
-oczywiście?-spytała trochę zdziwiona
-podaj rękę....-powiedziałem a  ona zdziwiona  tak zrobiła... szybko podwinąłem rękaw i to co ujrzałem mną wstrząsnęło

Ona pospiesznie naciągnęła rękaw i chciała odejść ale ją zatrzymałem....
-zaczekaj...nikomu nie powiem tylko wytłumacz mi proszę....-zatrzymała się i zaprowadziła mnie do pierwszego lepszego pokoju który był  w pobliżu okazało się że to kuchnia
-te ślady są sprzed kilku lat... nikt ich nie widział... po części to z mojej winy tam są ... wystarczy?
-nie... czemu po części?
-to jest już bardziej skomplikowane i  w najbliższym czasie nikomu nie będę mówić..-chciała odejść ale znów ją zatrzymałem...
-powiedz mi jeszcze tylko dlaczego jako jedyna nie pijesz alkoholu?- podkusiło mnie żeby to wiedzieć
-po pierwsze ty też nie pijesz a po drugie nie lubię alkoholu ...- uśmiechnęła się do mnie i  poszliśmy do salonu tam ujrzeliśmy taki widok naćpanej rodzinki :P






Zaczęliśmy się tarzać ze śmiechu a tamci właśnie zaczęli tańczyć makarenę... Dziewczyny były w gorszym stanie bo śpiewały "Sexi Papi" jakiegoś zespołu.... było już dużo po 2 w nocy więc postanowiliśmy że ich jakoś poupychamy w pokojach.... Louis z Harrym leżeli w swojej sypialni bo mieli tam dwa łóżka... Niall razem z Demi tylko z tą różnica że Horan  na podłodze przykryty kocem a pod nim jakiś dywan... Zayn leżał w swoim pokoju... Rose na kanapie... Oliv w gościnnym... Joy była też na kanapie ale innej... w gościnnym... ja poszedłem do siebie.. Emily nie miała gdzie pójść...
-hymn choć... pójdziesz do mnie a ja se nadmucham materac....-powiedziałem wyciągając  jakiś ze schowka..
-o nie nie-wyrwała mi materac-ja tu nie mieszkam więc ja śpię na materacu...-zabrałem jej materac
-nie... śpisz na łóżku koniec kropka-zaczęła mnie gonić po pokoju ale nie udało jej się mnie dogonić...zmęczona padła na łóżko
-ekhemn Li?- spytała speszona po chwili-pożyczysz jakąś koszulkę?-zdziwiło mnie to...-bo nie mogę spać w tych ciuchach bo jakoś muszę jutro wyglądać- uśmiechnęła się nieśmiało kończąc... zrobiłem się czerwony i wyjąłem z szafy bluzkę z napisem "keep calm and kiss me"... pośpiesznie  ubrała się i jak się okazało była ona odpowiednia dla niej bo sięgała jej do łydek... usłyszałem od niej ciche dobranoc.... i popadłem w sen... ona chyba też....

od autorki:
W końcu! udało mi się skończyć ten głupi rozdział... wiem że zauważyliście że trochę nudny jest ale powiem wam że to był jeden z lepszych wersji jakie stworzyłam.. dzięki tym męczarniom udało mi się stworzyć jeszcze 7 innych opowiadań po kilkanaście rozdziałów hahaha #mistrzynija:P  dobra a teraz na serio... przepraszam że nie wzięłam udziału w tym do nominacji bo jak niektórzy wiedzą zostałam nominowana ale zobaczyłam to dopiero chyba tydzień temu i nie miałam czasu by coś zrobić ale też nie wiem czy to jeszcze aktualne... dziękuje że Angelina Daivids mi pomaga.... przeczytałam również u niej że wspomina o mnie na  swoim blogu więc jeszcze lepsze dzięki... próbuję się poprawić.. robię dłuższe rozdziały... teraz nawet będę próbować wstawiać do tekstu urywki z moich piosenek i wierszy które tworzę... i tak jak wyszło w głosowaniu napiszę powyżej 50 rozdziałów... omg! chyba umrę... na początku myślałam  tylko o 20 rozdziałach ale jak się okazuje chyba postanowię dodać innych ludzi którzy albo coś zniszczą albo coś ka-bum i szczęście :P... możliwe że dodam Justina Biebera ... choć przyznam że nie mam pojęcia jak... hahaha okej kończę... następny rozdział postaram się wprowadzić jak najszybciej ale nie wiem dokładnie bo mam napięty grafik.... a tak na serio to #spanie,sprzątanie,zakupy_szkolne,internet,błaganie_rodziców_by_mnie_zawieźli_na_TIU :P.... dobra wywalają mnie z kompa więc do następnego :P



3 komentarze:

  1. Jaki rozdział, jest strasznie długi ! - uwielbiam takie i strasznie się cieszę, że jest on takich rozmiarów ponieważ wiele się w nim dzieje. Całe szczęście, że Emily się wybudziła i wszystko z nią w porządku. No prawie, bo jeszcze te wspomnienia - cięcia. No cóż kto by pomyślał, że jakikolwiek ślad po nich zostanie? A jednak.. Nie tylko fizyczny w postaci strupów ale i psychiczny.. Marne wspomnienia, które nie umierają i powracają niszczą wszystko. Nie tylko pękasz wewnętrznie, nie tylko jesteś rozdarta ale i cierpisz bardziej niż kiedyś. Dziewczyna ma wspaniałych ludzi wokół siebie i na pewno już do tej czynności nie powróci. Ważne jest by w takim stanie nie być samemu.. Bo tak na prawdę nikt nie ma pojęcia jak to jest wykłócać się z Bogiem o lepsze życie, pieczętując kolejnym litrem wylanych łez, przygryzając zębami pięść by tylko nikt nie słyszał krzyku. Nikt nie wie jak to jest gdy telefon milczy od dwóch miesięcy, gdy nikt nawet nie napisze głupiego cześć. Obumierasz a może już umarłeś ?
    Ach cudowny rozdział, a końcówka jest świetna!
    Fajnie, że dodasz własne wiersze czy urywki piosenek - uwielbiam czytać czyjeś dzieła.
    Nie musisz się poprawiać jak dla mnie już jest świetnie. Ważne jest byś ty była zadowolona z bloga, a my możemy być na drugim planie.


    Pozdrawiam cię i życzę weny.

    Owszem wspomniałam o tobie, bo na prawdę masz świetny blog, który jest wart uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominuję cię do L.B.A. Szczegóły znajdziesz tu : http://love-forever-forever.blogspot.com/2013/08/libster-blog-award-2.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie długie rozdziały. Szczególnie, gdy nie nudzą mnie po pierwszym zdaniu, a tu tak nie było! Od początku do końca wszystko mi się podobało. Cały pomysł, fabuła, wykonanie - świetne, naprawdę. Można pozazdrościć talentu. Cieszę się, że Emily w miarę doszła do siebie, bo w sumie ja sobie już robiłam w głowie czarne scenariusze, ale to jak zawsze. Mam nadzieję, że w końcu wszystko jej się ułoży, bo naprawdę teraz zasługuje na szczęście i ciepło. Naprawdę świetne opowiadanie. Czekam na rozdział kolejny. :D
    http://enemies-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń